I nie jest łatwa. „Jest milion rzeczy, które irytują mnie w tobie, ale jest też milion rzeczy, które denerwują ciebie. Ale to jest moja filozofia małżeństwa – staraj się skupiać na dobrym, niech złe idzie w cholerę” – pisze. Kocham mojego męża, bo… poznajcie treść najpiękniejszego listu o miłości dojrzałej na dnie mojej szafy leży pozew rozowodowy, leży już od 5 miesięcy, nie wiem na co czekam, bo jestem prawie 100% przekonana, że w moim życiu nic się już nie zmieni. Mam jednak dylemat: pomimo, że w oczach Boga mam prawo uwodzic SWOJEGO męża, to przeciez po pierwsze oszukiwałabym go, bo robiłabym to tylko dla tego, że z innym meżczyzną mi nie wolno, a nie dla tego, że go pragnę, po drugie, i chyba dla mnie najwazniejsze: on będzie miał dziecko:( Dziecko, które nie bedzie miało ojca PRZEZE MNIE! Jeżeli ty nie umiesz sobie tego wyobrazić lub masz przed oczami siebie u boku kogoś innego, możliwe, że już nie kochasz swojego partnera. 7. Widzisz więcej plusów czy minusów waszej relacji? Gdy jesteśmy szczerze zakochani, wszystko widzimy w superlatywach. Jeżeli zaczęłaś dostrzegać same minusy tej relacji, czas ją zakończyć. 8. -A dlaczego miałabym wyjść za kogoś, kogo nie kocham, żartujesz sobie?-Nie proponujemy ci starych mężczyzn… wszyscy faceci są młodzi, przystojni i inteligentni. Powinnaś chociaż na jednego spojrzeć. Wtedy właśnie dziewczyna wybrała swojego przyszłego męża. Widać było, że facetowi naprawdę podoba się dziewczyna. Czy już go nie kocham, czy mamy kryzys? to trudne pytanie. Slumsy są prawdziwe. Czasami mojo po prostu opada i płynie., Miłość może być jak zespół rockowy, który nagrywa niesamowity przełomowy album, łza przez kilka lat, a następnie wypuszcza dwa śmierdziele z rzędu: ich fani zaczynają ich porzucać i zastanawiać się, czy ich — Pewnego dnia obudziłam się koło niego w łóżku i poczułam straszną emocjonalną pustkę. I strach, że już do końca życia będę tkwiła w małżeństwie, w którym dla mojego męża jestem tylko współlokatorką i matką jego dziecka. W tamtym momencie zrozumiałam, co to znaczy żyć razem, ale obok siebie — mówi Asia, która odeszła od męża, choć nadal go kochała. Uraza i utrata miłości do męża; Nie kocham już mojego męża, co robić: porady psychologa; Co zrobić, jeśli żona się odkochała: porady psychologa i skuteczne zalecenia; Jak go znowu pokochać; Pierwsze oznaki, że mąż odkochał się w żonie; Jak zrozumieć, że uczucia wyblakły: Rozwód i nazwisko panieńskie Jeszcze zanim wsiadł do swojego luksusowego audi, zapytał, czy spotkamy się w naszym mieście. Zgodziłam się, z trudem opanowując chęć zatańczenia z radości. I tak to trwało przez kolejne miesiące. Wbrew obawom Moniki, Mariusz nie potraktował mnie jak zabawkę jednorazowego użytku. Nigdy do tej pory nie zdarzyło mi się coś takiego. Kocham mojego męża, inni mężczyźni mogliby dla mnie nie istnieć, tymczasem teraz Przestraszyłam się, że w moje poukładane życie wkracza zamęt. – Naprawdę muszę już lecieć – powiedziałam nagle, zrywając się od stolika. P8E3evy. Dzień dobry :) Postanowiłam tu napisać, bo chyba to jedyne forum, na którym nie otrzymam "głupkowatych" odpowiedzi. Mój problem jest złożony - właściwie to dwa oddzielne problemy, zacznę od tego pierwszego . Mam 42 lata, mój mąż 58. Jesteśmy małżeństwem od 20 lat (poznałam męża, kiedy byłam młodziutką dziewczyną). Jestem jego drugą żoną - pierwsza niestety zmarła po wypadku (nie znałam jej). Mam wrażenie, że ostatnio nie pociągam swojego męża, zastanawiam się, co jest ze mną nie tak, szukam przyczyn w sobie. Wiem, że mnie kocha, wiem, że w grę nie wchodzi inna kobieta (po pierwsze mu ufam, po drugie to nawet "fizycznie" niemożliwe - pracujemy razem). Mąż patrzy na mnie z miłością, ale nie z pożądaniem. A ja, no cóż, chciałabym się jeszcze (mimo swojego wieku) czuć kobietą. Dodam, że mąż jest w pełni sprawny - fizycznie, zdrowotnie, intelektualnie (aż za bardzo czasem) i również seksualnie. Dbam o siebie, sporo osób twierdzi, że przesadnie (wspomagam się microlipofilingiem i chyba to jest to "przesadnie"). Wyglądam - chociaż nie mnie to oceniać - chyba młodo, jestem chuda, biust mam mały, więc nic mi "nie zwisa" z biegiem czasu, sport uprawiam 5 razy w tygodniu, więc - mam nadzieję - problem nie leży w mojej fizyczności (a może leży?). Kochamy się zwykle 2, czasem 3 razy w tygodniu, wszystko jest ok - nic mi nie przeszkadza, lubię kochać się z mężem. Z tym, że chodzi mi o emocje, a nie o sam seks. Nie wiem, czy to możliwe, ale ja nadal jest w mężu zakochana, imponuje mi (zresztą nie tylko mi), pociąga mnie, i chciałabym, żeby on czuł coś podobnego do mnie. Problemem może być to, że jestem trochę "nieśmiała" jeśli chodzi o seks. Nie, że się wstydzę męża, po prostu niektóre rzeczy wydają mi się nie dla mnie, mam też problemy z inicjowaniem czegokolwiek. Ale mąż chyba nie lubi wyuzdanych kobiet, przynajmniej przez całe 20 lat nie zauważyłam u niego takich skłonności. Choć moja przyjaciółka twierdzi, że mimo że ma "kija w ...." (przesadziła), to "tylko facet". "Problem" jest na tyle złożony, że "uwodzenie" mojego męża to nie tylko fizyczność i wygląd, ale przede wszystkim wyzwanie intelektualne... może temu nie podołałam? Przy moim mężu nietrudno mieć kompleksy pod tytułem "jestem głupi", bo mąż stety-niestety, "grzeszy" rozumem. Mam też wrażenie, że popadliśmy trochę w rutynę. Często wychodzimy na kolacje, do teatru/opery (mąż to uwielbia), ja od wielu lat codziennie staram się nosić koronkową (ewentualnie z dodatkiem koronki) bieliznę, i w sumie oboje przestaliśmy to zauważać. Jeśli to istotne - nie mamy dzieci, mąż nie ma też dzieci z pierwszego małżeństwa. Ale dzięki temu, że mamy tylko siebie, zawsze byliśmy sobie bliscy, nie przeszliśmy nawet żadnych kryzysów. Ponadto - co trochę śmieszne - ja jestem teraz (dopiero teraz) ciut zazdrosna. Mimo, że mąż nie daje mi powodów do zazdrości. Ale - i samej przed sobą mi wstyd, że tak pomyślałam - w poniedziałek mąż egzaminował, ja weszłam do jego gabinetu, jedna (egzaminował po 3 osoby) ze studentek miała - moim zdaniem - zbyt krótką sukienkę. Na tyle krótką, że ja, kobieta, mimowolnie gapiłam się na jej nogi, patrzył się również student, który koło niej siedział. Głupio mi, bo poczułam satysfakcję, że mąż jej nie puścił. Powinnam się porządnie stuknąć w głowę. Zwłaszcza, że (w przeciwieństwie do niektórych naszych kolegów) mąż nie ma opinii podrywacza. ani nawet kogoś, kto robi studentkom jakiekolwiek aluzje. Podchodzi do studentów dość ostro (moim zdaniem zbyt ostro) i bardzo oschle, niezależnie od stopnia ubrania/rozebrania. Drugi z problemów to to, że - niestety - jestem DDA. W związku z tym mam do dziś spore kompleksy. Że nigdy nie dorównam mężowi, że na niego nie zasługuję, że on ma przecież wyższy stopień naukowy, że lepiej radzi sobie w pracy (choć mamy takie same stanowiska), że jest inteligentniejszy i ma większą wiedzę (kompleksy dotyczą zwłaszcza tego ostatniego). Mogłabym wyliczać bez końca. Byłam na terapii, ale niewiele pomogła. I tak się z tym borykam dzień w dzień. Czy może ktoś z Was miał podobną sytuację? A może potraficie coś poradzić? Z góry pięknie dziękuję :) Ewa Malu, to smutne, co piszesz. MoĹĽe to tylko przejĹ›ciowy stan? PrzecieĹĽ musieliĹ›cie przeĹĽyć razem coĹ› piÄ™knego, skoro jesteĹ›cie teraz małżeĹ„stwem. Piszesz, ĹĽe mÄ…ĹĽ ma ciężkÄ… sytuacjÄ™ w pracy, wydaje mi siÄ™, ĹĽe powinnaĹ› Go wspierać, po to teĹĽ jesteĹ› z nim, jeĹ›li choć trochÄ™ zaleĹĽy Ci na tym zwiÄ…zku, ratuj to, co pozostaĹ‚o, nie popadaj w obojÄ™tność - bo ona potrafi zabić najpiÄ™kniejsze zwiÄ…zki. Piszesz, ĹĽe przestaĹ‚aĹ› tÄ™sknić, ĹĽe nie zaleĹĽy Ci na tym, kiedy On wrĂłci z pracy, boisz siÄ™. Malu, nie bĂłj siÄ™, tylko przemyĹ›l na spokojnie na czym Ci zaleĹĽy, i co jest waĹĽne w Twoim ĹĽyciu, jeĹ›li choć trochÄ™ liczycie siÄ™ jeszcze Wy, to ratuj to co jest do uratowania. Pozdrawiam i ĹĽyczÄ™ uĹ›miechu na ustach i w sercu. --------------------Maga mama Weroniczki ( i Kingusi ( #1 Cari81 Nowy uczestnik Użytkownik 2 postów Imię:Karolina @Przywołaj Napisano 18 kwiecień 2022 - 12:21 Witajcie. Nie potrafię rozmawiać o moim problemie...nie kocham męża... tkwię w tym chorym związku bo poprostu nie mam gdzie iść...nie mam odwagi na krok aby było mi lepiej😥 Mam depresję...cały czas płaczę i nie chcę mi się żyć 😭 Tawak lubi to Do góry #2 Willow47 Willow47 Zadomowiony Junior Admin 10176 postów Imię:Willow Płeć:Kobieta Lokalizacja:Skąd Inąd @Przywołaj Napisano 18 kwiecień 2022 - 12:41 Witaj, jakie to smutne co piszesz......i niestety bardzo częste w związkach....rozmawiasz z mężem o waszych relacjach? o uczuciach? o pragnieniach? Odwaga to panowanie nad strachem a nie jego brak Do góry #3 Cari81 Cari81 Nowy uczestnik Użytkownik 2 postów Imię:Karolina @Przywołaj Napisano 18 kwiecień 2022 - 12:52 Witaj, jakie to smutne co piszesz......i niestety bardzo częste w związkach....rozmawiasz z mężem o waszych relacjach? o uczuciach? o pragnieniach?Niestety nie da się już rozmawiać...on uważa że nie robi mi krzywdy i nie widzi w sobie winy. Ja jestem osobą rodzinną...mam dzieci...córka jest już dorosła ale syn ma 12 lat i niestety mąż nie toleruję go wogole. To jest mój drugi mąż...nie mamy dzieci wspólnych...były mąż jest za granicą...ma żonę dzieci wspólne i to tak strasznie boli...że jest szczęśliwy...a ja...byłam strasznie szczęśliwa jak poznałam obecnego męża...jak był kochany przez pierwsze lata...niestety doszly duże problemy finansowe...być może to jest dużą przyczyną tego jaki teraz jest...ale jeśli ktoś kogoś kocha powinien to z nim przejść...ale wiem że on nie potrafi...moje dzieci cierpią... nienawidzą go a ja tkwię w tym po uszy ...nie mam gdzie iść bo wszystko będąc z nim sprzedałam...myślałam że chwyciłam pana boga za rogi...😭😭😭 Do góry #4 anche anche anche Moderator 6114 postów Płeć:Kobieta @Przywołaj Napisano 18 kwiecień 2022 - 13:57 Jest coś takiego jak terapia par. Żeby miało to sens musisz się otworzyć z tym jak się czujesz, wysłuchać jego jak się czuję i wspólnie zastanowić czy macie gotowosc coś zmienić czy będziecie patrzeć jak się wali dalej. Ważne by w trakcie rozmowy nie szukać winnych, bo jeśli jesteście w tym oboje to oboje winni jesteście. Pytanie też o to czy masz szczerość sama przed sobą, czy w ogóle go kochałaś czy kochałaś być uszczęśliwianą, nie być samotną, pokazać że nie wyszło z jednym, ale masz drugiego faceta, poczucie, że utarlas ex-mężowi nosa czy nie był też takim wyborem "bo nie wiedziałam gdzie iść, bo przyzwyczaiłam się do posiadania męża". To może być trudne na to sobie odpowiedzieć, bo jako ludzie lubimy komfortowe rozwiązania, ugłaskać strachy wybierając coś co ma nam dać iluzje bezpieczeństwa, ale oparte na strachu wybory nigdy nie będą prawdziwymi, zdrowymi i niosącymi szczęście. Willow47 lubi to Linia Wsparcia (24h) 800 70 2222 Kryzysowy Telefon Zaufania (pon-pt, 14-22) 116 123 ITAKA centrum wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego (24h) 22 484 88 01 ITAKA antydepresyjny telefon zaufania (pon i czw, 17-20) 22 484 88 01 Telefon Zaufania Uzależnienia Behawioralne 801 889 880 (codziennie, 17-22 opłata tylko za pierwszą minutę) Do góry #5 Willow47 Willow47 Zadomowiony Junior Admin 10176 postów Imię:Willow Płeć:Kobieta Lokalizacja:Skąd Inąd @Przywołaj Napisano 18 kwiecień 2022 - 14:17 Podpisuję się pod tym co napisała @anche. Rzeczowo i w punkt. Może się zdarzyć, że mąż nie zechce terapii, uważając, że nie jest wam czy konkretnie jemu potrzebna. Wtedy trzeba pomyśleć o sobie. Poszukać terapii indywidualnej, grupowej, w odpowiednim nurcie i zatroszczyć się o siebie. Tak jak w samolocie. Najpierw nakładamy maskę sobie ( w razie nieprzewidzianych zdarzeń ). Jak już poznasz siebie na tyle, by zrozumieć co jest najważniejsze na tu i teraz, dokonasz właściwych wyborów. I niekoniecznie będzie to rozwód, relacje da się naprawić. Trzeba nad tym mocno pracować, starać się każdego dnia. A jeśli się nie uda, bo i tak może być, będziesz wiedziała co się zadziało i dlaczego. Finanse w małżeństwie to sprawa wspólna. I nikt nikomu nie powinien grozić zabraniem wszystkiego w razie rozwodu. Chyba, że macie rozdzielność, wtedy każde z was dysponuje swoim majątkiem. Odwaga to panowanie nad strachem a nie jego brak Do góry #6 Tawak Tawak blackpill Bywalec 1899 postów Płeć:Mężczyzna Lokalizacja:Warszawa @Przywołaj Napisano 19 kwiecień 2022 - 00:45 Ramakandra trafnie zauważa w filmie "Matrix rewolucje", że miłość to tylko słowo. Jako program stwierdza, że kocha swoją córkę Sati. Miłość rodzicielska istnieje, bo przecież rodzice poświęcają swe życie, ratując dzieci. Prawdopodobnie istnieją też jakieś emocjonalne więzi homoerotyczne. A co do tej rzekomej miłości samca i samicy, o to już bardzo wątpliwe. Ja tego nie zauważyłem i każde wyznanie miłości radzę uważać z coś podejrzanego. To przecież efekt reakcji chemicznych, a przy doborze partnera ludzie kierują się w pierwszej kolejności węchem, jak wszystkie lądowe ssaki. A być może jak kierowały się tym i inne lądowe synapsydy. Tego się nigdy nie dowiemy. Użytkownik Tawak edytował ten post 19 kwiecień 2022 - 00:50 Do góry